Jak dotąd na etykietach Szpunta gościły same odpicowane samochody, kojarzące się bardziej z klimatami Need for Speed Underground niż z polskimi drogami. Prędkość, spojlery, wypolerowany lakier i błyszczące felgi pozwalały przenieść się na chwilę w świat marzeń motoryzacyjnych, jednak wystarczyło spojrzeć do portfela lub na wyciąg z konta bankowego, by te marzenia na bliżej nieokreślony czas pryskały...
Podczas jednego z minionych festiwali piwowar Dawid Głuszczyński obiecywał, że jedną z kolejnych premier będzie Polish IPA, a na etykiecie pojawi się któryś z polskich klasyków. Trzeba przyznać, że wciąż wiele samochodów z lat PRL porusza się po rodzimych drogach i coraz częściej skupia na sobie uwagę przechodniów i pasjonatów, dlatego na premierę piwa mocno związanego z historią motoryzacji nie trzeba było długo czekać. Po BMW z Wide Tomcata i Volkswagenie Bettle z Wheatona przyszła pora na legendarny samochód - Warszawę.
Historia tego piwa nie jest wcale taka oczywista. Wszystko zaczęło się od lokalnego sklepu w Alwerni, w którym wśród koncernowych piw pojawiła się "półka z rzemiosłem". Krzysztof Domurat - właściciel sklepu - przez kolejne miesiące rozszerzał swoją ofertę, aż przy jednym z zamówień natrafił na piwa ekipy ze Zduńskiej Woli. Dwa kartony Wide Tomcata rozeszły się w dniu dostawy w ciągu kilku godzin, dzięki czemu Szpunt na stałe zagościł w sklepie. Należy do tego wszystkiego dodać jeszcze jedną osobę - Marcina Bańkosza - prezesa stowarzyszenia Chrzanowskie Klasyki, które zrzesza właścicieli zabytkowych samochodów. To on podczas jednej z rozmów zaprosił Krzysztofa do współpracy przy zlotach samochodów i namówił, by stworzyć wyjątkowe, dedykowane regionowi piwo. Wystarczył telefon do ekipy Szpunta oraz inspiracja stojącą pod sklepem Warszawą, by powstała Amba, która zadebiutowała w Alwerni podczas II Jesiennego Zlotu Klasyków. Koniec końców nie jest to Polish IPA tylko Rye American Lager, co było podyktowane chęcią dotarcia do jak największego grona osób nie znających piwa rzemieślniczego.
Zlot Klasyków był świętem wszystkich pasjonatów zabytkowych czterech kółek i przyciągnął spore grono ludzi, nie tylko z regionu. Amba lała się szerokim strumieniem zarówno z kranu jak i z butelek śmiało dotrzymując towarzystwa pięknościom ustawionym dookoła rynku w Alwerni. Szczególnie fascynujące są detale premierowej etykiety, która dzięki grafikom z Agencji Kreatywnej Flov opowiada swoją własną historię. Jest Pałac Kultury, jest kawa ze Starbunia, modna dziunia ze swoim buldożkiem oraz biznesmen-hipster brodacz z laptopem. Z drugiej strony Syrenka ze smartfonem i banery reklamowe bogato zdobiące Stolicę, a pośród tego wszystkiego pędząca Warszawa wyrwana jakby z innego świata. Wszystko idealnie się komponuje i aż zachęca do sięgnięcia po to co w środku.
Tam można znaleźć m.in. wyraźną słodowo-zbożową nutę, charakterystyczną dla piw Szpunta. Do tego lekka chmielowość i cytrusy przemykające w tle niczym tramwaj na Tarchomin. W smaku przyjemna, wyraźna goryczka, lekkie cytrusowe i ziołowe akcenty oraz bardzo przyjemna pełnia, która od razu pokazuje, że to nie byle jaki lager. Wyraźnie czuć dodatek słodu żytniego, dzięki któremu piwo ma ciało, a jednocześnie jest świeże i lekkie.
W upalną niedzielę Amba znikała w błyskawicznym tempie i dawała ulgę wszystkim zmęczonym wysoką temperaturą. Ekipie Szpunta należą się gratulacje za pokazanie, że lager, tak jak i tytułowa Warszawa, nie odszedł jeszcze do lamusa i wcale nie musi być nudny, a piwo rzemieślnicze kolejny raz było powodem do spotkania i stworzenia czegoś unikatowego.
VW Bettle z etykiety Wheatona też się pojawił ;) |