poniedziałek, 14 listopada 2016

BrewDogi z odmętów piwnicy w Dobrym Zbeerze



Każdy z was na pewno ma taką piwnicę, komórkę, schowek czy szafkę, w której trzyma swoje najlepsze łowy z festiwali i piwnych premier. Przeterminowane kilka lat portery i imperialne stouty to dla was chleb powszedni, a w głowie ciągle krąży myśl żeby dorzucić jeszcze jakąś perełkę, dzięki której będzie można chwalić się i prężyć muskuły na grupach dyskusyjnych...

Przychodzi jednak pora, kiedy przydałoby się wyjąć jakieś butelki spośród gęstej sieci pajęczyn i grubych zwałów kurzu. W końcu ile można trzymać piwo - przecież ono się kiedyś w końcu zepsuje (a przynajmniej tak słyszałem). Dlatego postanowiliśmy wyciągnąć z ciemności piwnicy nasze wyleżakowane butelki ze szkockiego BrewDoga i przynieść do Dobrego Zbeera, gdzie we wtorkowy wieczór spontanicznie zorganizowaliśmy panel degustacyjny. Do Cocoa Psycho, Clown Kinga i Shipwrecker Circus dołączyły jeszcze Dog D przyniesiony przez Kamila, Black Tokyo Horizon z piwniczki Marcina, a także Abstrakt 13 spod lady Daniela. Jak prawdziwi profesjonaliści degustowaliśmy od najmocniejszego do najlżejszego, a trzeba podkreślić że zaczynaliśmy od 16%, by skończyć na 10%. Dodatkowo każde z piw - poza Dog D pochodziło mniej więcej z 2013 roku, dlatego spodziewaliśmy się ciekawych efektów smakowych osiągniętych leżakowaniem.




Pierwsze do szkła trafiło Dog D (Barrel Aged Chilli Chocolate Stout) - w aromacie oferujące dużo czekolady, melasy i akcentów pralin czekoladowych, zwieńczone lekko alkoholową nutą. W smaku dużo kawowych i czekoladowych akcentów, wyraźny alkohol, akcent likieru oraz finisz przypominający wiśniowe pomadki czekoladowe. Czuć było, że jest to jeszcze świeży Imperial Stout - rozlany został w 2015 roku.





Drugim piwem było Black Tokyo Horizon (Imperial Stout) - w aromacie oferowało mieszankę miodu, bakalii i czekolady. W smaku - gładkie, bardzo gęste i ułożone - przypominające krem czekoladowy, z dużą dozą popiołu. Lekka alkoholowość i wytrawny finisz idealnie wieńczyły smak tego piwa. Tutaj leżakowanie podziałało wyśmienicie i pozwoliło na osiągnięcie złożonego i aksamitnego smaku.





Po dwóch stoutach do szkła trafił barleywine - Clown King (American Barleywine). W aromacie dużo karmelu, chlebowości, a także wyraziste akcenty bakalii. W smaku lekko alkoholowy, wytrawny, będący połączeniem ciasteczkowo-miodowych akcentów, z lekką dozą bakalii i landrynki na finiszu. Dość dobry, choć nie oszałamiający.




Czwartym degustowanym piwem był ponownie Imperial Stout - Abstrakt 13 (Cherry Imperial Stout Sherry whisky Barrel Aged). Dużo czekolady i orzechów w aromacie, lekko kwaśny, wiśniowo-winogronowy, z akcentami przypominającymi wino. Niestety trochę zbyt płaski i na pewno zbyt nisko wysycony, przypominał bardziej czekoladowo-owocowe wino niż solidnego Imperial Stouta.






Przedostatnim piwem było Shipwrecker Circus (American Barleywine), które w żaden sposób nie przypominało stylu Barleywine. W aromacie ziołowo-karmelowe, wyraźnie chmielowe, z dużą dozą żywicy - przypominające syrop na kaszel. W smaku karmelowo-chmielowe z żywiczną goryczką drapiącą w gardło - gdzieś w tle majaczące słodowością. Prawdopodobnie najsłabsze tamtego wieczoru.






Na sam koniec zostawiliśmy wyleżakowaną perełkę - Cocoa Psycho - Imperial Stouta z kawą, czekoladą i wanilią. W aromacie pojawiało się dużo akcentów brownie, kawy, tytoniu oraz lekkiej wędzonki. W smaku bardzo ułożone, gładkie, tytoniowe, z wytrawnym finiszem oraz wyrazistymi akcentami espresso. Skrótowo określiłbym to piwo jako wędzoną kawę z tytoniem. Dla mnie bomba!




Zwieńczeniem wieczoru była mała degustacja Samca Alfa z Artezana oraz dwóch spośród kilkunastu whisky, które obecnie znalazły się w ofercie Dobrego Zbeera - Highland Park 12YO i Lagavulin 16YO. Podsumowaniem niech będzie główne hasło gliwickiego multitapu na Poznańskich Targach Piwnych: