Home Browary Schönramer - bawarska klasyka
Schönramer - bawarska klasyka
Kacper Groń listopada 27, 2019 0
Bawarska okolica na pograniczu niemiecko-austriackim to w większości tereny rolnicze, a sama miejscowość jest tak mała, że większość jej zabudowań stanowią budynki browaru, do którego wliczają się m.in. słodownia, pola z uprawami chmielu, restauracja czy małe centrum turystyczne. Co ważne - nie ma w Schönramie bankomatu, więc jeśli ktoś wybiera się tam bez gotówki (czego Niemcy bardzo nie lubią, a my nieświadomie popełniliśmy błąd chcąc zapłacić kartą), powinien być przygotowany na przejażdżkę do sąsiedniej miejscowości Petting, która stanowi namiastkę "miejskości" w tamtejszej okolicy (ale o dogadaniu się w języku angielskim można zapomnieć). W ramach kompleksu browaru można odwiedzić wnętrza gospody oraz zewnętrzną restaurację, a w wybranych godzinach także zwiedzić linię produkcyjną. Nam się niestety nie udało, ze względu na trwającą wtedy rozbudowę browaru. Dodatkowo dla chętnych, Brauerei Schönram oferuje dość mocno rozbudowany merchandising w postaci szkieł, koszulek, czapek i wielu wielu innych, więc oprócz sporego zapasu dobrego piwa, można zabrać ze sobą do domu również kilka ciekawych pamiątek.
Klasyki niemieckiego piwowarstwa, takie jak Helles, Zwickl, Pils czy Weissbier w Schönramie są na porządku dziennym. Jednym z popularniejszych piw warzonym sezonowo pod marką Schönramer jest Grünhopfen Pils, do którego trafiają świeżo zebrane, mokre szyszki. Położenie tuż przy niemiecko-austriackiej granicy oraz bliskość Salzburga powoduje, że piwa z Schöramu dostępne są w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od browaru w obu sąsiadujących ze sobą krajach. Tym większe było nasze zdziwienie, kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy w Salzburgu liczne parasole brandowane herbem browaru. Całe szczęście z wyjaśnieniami pospieszył Robert Kłos i dzięki niemu zdecydowaliśmy, że nie możemy odpuścić sobie okazji na spróbowanie na miejscu niefiltrowanego Hellesa. Korzystając z bycia w Salzburgu, postanowiliśmy nadrobić kilkadziesiąt kilometrów w kierunku browaru. Musimy przyznać, że było warto! Zresztą - zobaczcie sami: